Archiwum
Ostatnie wpisy
Zakładki:
Czytam - finansowe blogi i strony
Czytam regularnie
O mnie
Podróże
Zaglądam - kulinarne
Tagi
![]() |
piątek, 18 grudnia 2009
Naszymi finansami staramy się zarządzać cały rok. Planujemy wydatki, kontrolujemy, i korygujemy je w zależności od zmieniających się dochodów. Mamy również na względzie sytuację przyszłą - spodziewane duże wydatki oraz zmiany dochodów. Poza zwykłym codziennym życiem, pojawiają się takie wydarzenia jak śluby, narodziny, chrzciny, komunie, imieniny, urodziny, czasem niestety rozwody, No i nie do uniknięcia - pogrzeby. A w międzyczasie, bardzo cyklicznie, bo co roku: Wielkanoc i Boże Narodzenie. Wydaje mi się, że Wielkanoc nie drenuje aż tak naszych kieszeni. Odbywa się to głównie z okazji Świąt Bożego Narodzenia, które właśnie zbliżają się wielkimi krokami do naszych drzwi :) Hmmmm. Podstawa to oczywiście budżet. Wiemy, że zdarzenie będzie miało miejsce, i zgory wiadomo kiedy :) i musimy zaplanować, ile będzie nas kosztować. A potem plan realizujemy, starając się zbytnio od niego nie odbiegać Trzeba zaplanować koszty: prezentów, podróży, zakupów garderoby, przygotowania potraw, choinki i ozdób. Plan musimy oprzeć przede wszystkim na:
Do tego nakładają się nasze dotychczasowe nawyki - jedni sobie nie wyobrażają Świąt bez choinki z jodły, a innym wszystko jedno. Jedni muszą mieć na Wigilię karpia pod 3 postaciami, innym wystarczy zwykła ryba po grecku. Jedni na prezenty wydają majątek i się zapożyczają, inni kupują po prostu symbol - jakiś drobiazg. Są też opcje losowania, albo prezenty tylko dla dzieci... Tak czy inaczej - musimy to co chcemy (albo wydaje nam się że musimy) wydać na Święta, zderzyć z tym, na co nas stać. Moim zdaniem, w kontekście finansowej strony Świąt, najważniejsze jest pamiętać o zasadzie: wydawaj mniej niż zarabiasz. Jeśli tego pilnujesz, to super. Jeśli nie, to grozi Ci, że przez następnych kilka miesięcy będziesz spłacać dlug na karcie, zmniejszysz oszczędności, albo co gorsza - będziesz spłacać jakiś "superokazyjny prezent świąteczny" lub pożyczkę z Providenta. Czego nikomu nie życzę.
piątek, 11 grudnia 2009
Jak można za nieduże pieniądze chodzić do kina w Warszawie? Postanowiłam zaprezentować Wam małe zestawienie. Obejmuje ono oczywiście te kina które znam, i na pewno nie jest kompletne. Ceny dotyczą biletów normalnych. W komentarzach jest miejsce na Wasze uzupełnienia, w tym na informacje, jak sytuacja wygląda w innych miastach. Muranów – w poniedziałki bilety po 10 zł. W pozostałe dni 15-18 zł Luna – w poniedziałki bilety po 5 zł. W pozostałe dni 14-16 zł Femina – tanie wtorki i czwartki – bilety po 13 zł; z kartą kino konik – 13-15 zł; pozostałe – 16-20 zł Kinoteka – z kartą Kinoteka Klub bilety 14 zł; bez karty 19-22 zł Atlantic – z kartą kinomana bilety 14-15 zł; bez karty - 19-23 zł Cinema City oraz Multikino – 21-26 zł Oczywiście do ofert samych kin, można dołożyć np. tanie środy z Orange, co jest opisane w komentarzu do poprzedniego wpisu. Do tego całkiem sporo firm dopłaca do biletów z funduszu socjalnego. Ale to nie jest dostępne dla wszystkich. Wymieniłam tylko kilka kin, ale i tak widać że: po pierwsze rozpiętość cenowa jest ogromna, a po drugie – przy niewielkim wysiłku można do kina chodzić za nieduże pieniądze.
środa, 09 grudnia 2009
No dobrze. Nadszedł czas na post kinomaniaczki :) Kiedyś kompletnie nie zwracałam uwagi na ceny biletów i do kina chodziłam wtedy gdy: miałam ochotę; miałam z kim Młodego zostawić; akurat grali to co chciałam zobaczyć. I do tego było niezbyt daleko. Na ceny biletów nie zwracałam uwagi, bo nie było potrzeby. Moje ukochane kina to była Kultura, Muranów, Wars, Luna, a z czasem po prostu wszędobylskie multiplexy. Klimat nie ten, ale trudno. I tak tego nie zmienimy.Więc generalnie widziałam wszystko, co chciałam zobaczyć. I tak głównie chodziłam rano w sobotę, albo w niedzielę, więc drogo nie było. Ale sytuacja się zmieniła. Młody jest już duży i zajmuje się sam sobą. Moje gusta filmowe się wyostrzyły. Moje osiedlowe kino Multikino na Ursynowie, jest po prostu beznadziejne: ma bardzo słaby repertuar, no i zaporowe ceny. Multikino omijałam przez jakieś dwa lata, ale się złamałam. Bo po prostu mam do niego blisko. Ale i tak chodzę do niego raczej niechętnie. Najbardziej odrzuca mnie smród popcornu no i właśnie ceny. Więc na lepsze filmy jeżdżę do miasta :( Z kolei moje ukochane kino Muranów, kilkukrotnie zeserwowało mi tak niszowy repertuar, że sama nie wiem. Pomyślę przez weekend i napiszę, jak to z kinem w wawie może być. W międzyczasie oczywiście liczę na Wasze komentarze: wiem, że Luna w poniedziałki po 5 zł, Muranów po 10, Femina chyba tanie wtorki i czwartki? Co jeszcze podpowiecie?
czwartek, 03 grudnia 2009
Wróciwszy z pracy, po niewielkiej kolacji zaległam na kanapie. Skacząc po kanałach, trafiłam na program (prawie końcówkę) Fakty ludzie pieniądze, na TVN24. Jakieś 3 lata temu to był jeden z moich ulubionych programów publicystycznych, które starałam się w miarę regularnie oglądać. Potem trochę mi się znudziło. Akurat był felieton o kredytach świątecznych. Tak się złożyło, że dziś właśnie w Internecie trafiłam na informację, w kilku chyba serwisach, że w tym roku Polacy b. niechętnie korzystają z kredytów świątecznych, wolą gospodarować tym, co mają. Pomyślałam, że to dobra wiadomość, bo generalnie mądrzejemy, jako społeczeństwo .
|